Aktualności

Dzień #27

Sobota

– czyli dzień, na który wszyscy czekali. Jedni z radością, inni cieszyli się troszkę mniej, jednak wszyscy razem zebraliśmy się ostatni raz w Bornemouth, aby wsiąść do autobusu i wrócić do domu. Przed tym jednak, oczywiście czekała nas ponad 2 godzinna podróż do Londynu, przeprawa przez bardzo restrykcyjne kontrole na lotnisku i wsiadamy. Lot samolotem to coś wartego przeżycia dla każdego, kto jeszcze tego nie uświadczył. W Krakowie nie czekał na nas komitet powitalny, a i tak Polską ziemie przywitaliśmy z uśmiechem i radością, nad głowami świeciło nam piękne słońce, odebraliśmy swoje walizki załadowaliśmy się do busa i wróciliśmy do początku, ostatni raz wszyscy razem. Nasza podróż dobiegła końca, każdy z nas będzie to wspominał jako niesamowitą przygodę, która zacieśniła stare więzi przyjaźni  i z pewnością utworzyła wiele nowych.

 

 

Dzień #26

Piątek
Ostatni dzień w pracy zleciał szybko. Pożegnanie z szefem było bardziej wesołe niż się spodziewaliśmy. Każdy z nas otrzymał certyfikat potwierdzający odbycie zagranicznych praktyk, potem jeszcze pamiatkowe zdjęcie i nie pozostało nam nic tylko wrócić do domu zjeść ostatni obiad, pożegnać się z rodziną goszczącą i dokończyć pakowanie. Nie przysporzyło to wielu kłopotów – zasada jest prosta – byle torba się zamknęła.

Po takim dniu wszyscy poszliśmy spać, bo jutro trzeba wcześnie wstać – pobudka o 5-tej.

13351181_1070541286325086_451077332_o   13383393_1070541169658431_30903762_o   13393308_1118221754902516_1370137472_n

Dzień #25

Czwartek

Powoli przygotowujemy się do powrotu do Polski.  Postanowiłem  zapakować walizkę, aby sprawdzić czy mogę jeszcze pozwolić sobie na kupno małych prezentów tak, aby nie przekroczyć limitu 20 kg. Ceny są bardzo zachęcające, ale waga bagażu niestety ograniczona 🙁

Jak co czwartek o godzinie 16:00 spotkaliśmy się wszyscy w siedzibie firmy Training Vision i zdaliśmy szczegółową relację z naszego pobytu, oddaliśmy dzienniczki praktyk, które przez cały miesiąc starannie uzupełnialiśmy.  Rozpoczęliśmy pożegnania –  pierwsze z naszą opiekunką panią Wiolą, z którą mogliśmy zawsze porozmawiać w razie problemów i której jesteśmy bardzo wdzięczni za poświęcony nam czas. Jest nam wszystkim bardzo ciężko wyjeżdżać, bo każdy z nas chciałby jeszcze chwilę pozostać w tym uroczym mieście. Każdy w głębi duszy myśli, że pewnego dnia jeszcze odwiedzi to piękne miejsce jakim jest Bournemouth .

13382302_1118221781569180_567872832_n   13383680_1070541266325088_916375034_o   13401231_1118221771569181_1546236768_n

Dzień #24

Środa

Środek tygodnia, już powoli myśli się o powrocie do Polski. Powoli pasuje pakować swoje walizki i dokańczać swoją działania w robocie. Czas dłużył się w pracy – podobne zadania i obowiązki. Jednakże nie był to zwykły dzień jak każdy inny. Nagle do sklepu weszła … Policja. Nie wiedziałem co się dzieje. Na szczęście przyszli tylko dlatego, że zauważyli monitoring na zewnątrz sklepu i potrzebne im było nagranie. Jak się dowiedzieliśmy, godzinę wcześniej w pobliżu Publicznej Biblioteki nastąpił napad na tutejszego mieszkańca Bournemouth. Dzień pełen wrażeń zakończyłem nad brzegiem morza patrząc na piękny zachód słońca. Aż nie chce się wracać.

13389312_1070545082991373_1438626606_o   13405340_1070545062991375_1290023589_o   13414648_1118221751569183_1042231893_n

Dzień #23

Wtorek,

Kolejny dzień w Anglii. Coraz bliżej wyjazdu, jednak staramy się o tym nie myśleć i kosztować wolnego czasu ile tylko możliwe. Dzisiaj przekonaliśmy się jednak jak wygląda typowa Brytyjska pogoda. W jednej chwili pada ulewny deszcz, zaś po chwili zza chmur wychodzi słońce, dzięki któremu możemy podziwiać wszechobecne tęcze, jednak widok ten może nie trwać wiecznie, przez co najlepiej zawsze przy sobie mieć parasolkę. Korzystając z tej jakże “pięknej” pogody nie zostało nam nic innego jak zrobienie szybkich zakupów i powrót do ciepłego mieszkania, gdzie w ciszy i spokoju można odpłynąć myślami, w najdalsze rejony świata. Miłego wieczoru i do zobaczenie w Polsce

13396952_1070541769658371_1496479753_o 13405648_1070541936325021_1849585368_o 13407609_1118221784902513_158509681_n

 

Dzień #22

Poniedziałek

W pracy panuje bardzo miła atmosfera. Moja Szefowa co chwile przychodzi dopytywać się jak się czuje, jak tam moje postępy ze stroną oraz czy czegoś potrzebuje. Ostatnio zrobiła mi nawet test psychologiczny z którego wspólnie się śmialiśmy bo wynik był dosyć interesujący. Jenny – bo tak ma na imię daje mi wiele cennych rad życiowych. Mówi co należy robić by osiągnąć sukces w życiu oraz czego mam się wystrzegać. Poza tym cały czas się czegoś uczę z racji tego że dostałem dostęp do płatnych kursów na Lynda.com. Czas szybko leci a do końca praktyk został tylko tydzień.

13382276_1118221778235847_381103009_n 13390919_1118221741569184_569486611_n

Dzień #21

Niedziela

Nasza ostatnia niedziela tutaj w słonecznym Bournemouth. Przed nami ostatni tydzień naszego pobytu tutaj, więc trzeba go jakoś wykorzystać. Najlepiej wybrać się na square zrobić ostatnie zakupy, żeby było co przywieźć do Polski wszystkim tym, którzy czekają ze zniecierpliwieniem na nasz powrót. Torba pełna pamiątek i można wracać do domu, by trochę odpocząć przed jutrzejszym dniem w pracy, który będzie jednym z tych ostatnich.

Dzień #20

Sobota

Korzystając z  pięknej pogody postanowiliśmy ze znajomymi  wyskoczyć na zakupy na miasto.

Odwiedziliśmy kilka sklepów z ubraniami i sprzętem elektronicznym oraz różnego rodzaju gadżetami. Każdy znalazł coś dla siebie. Niektóre ceny były naprawdę atrakcyjne – nawet po przeliczeniu na złotowki, okazały się niższe niż w Polsce.

Po shoppingu przechadzaliśmy się po pobliskim parku oraz poszliśmy na plażę, aby poczuć się chociaż przez chwilę jak na wakacjach. Niektórzy (odważniejsi) z nas postanowili sprawdzić temperaturę wody, oddalając się kilkanaście metrów od brzegu. Zapewne była to próba zwrócenia na siebie uwagi Angielek opalających się na plaży, z którymi później nawiązaliśmy kontakt, co było zdecydowanie atrakcją dnia.

 

Za takimi miejscami na pewno zatęsknimy 🙂

13230774_955786977874851_1957921323_o   13214523_1271102226251287_81717595_o   13224283_1271102199584623_247767890_o  13242229_955786954541520_840305286_o

Dzień #19

Piątek, piąteczek, piątunio 🙂

Po całym tygodniu ciężkiej pracy należy nam się odrobina odpoczynku. W związku z tym, wybraliśmy się na tzw. squere (centrum miasta), aby pooglądać w pobliskim parku szare wiewiórki hasające między dróżkami, kwiatami oraz drzewami. Jest tam też charakterystyczny symbol miasta – olbrzymi balon – co bogatsi turyści mogą podziwiać Bournemouth podczas lotu. Taka atrakcja to prawie 20 funtów,  wybraliśmy  więc  spacer brzegiem morza oraz na molo, aby pooddychać morską bryzą i oglądnąć przepiękny zachód słońca. Zauważyliśmy, że miasto sprzyja zdrowemu stylowi  życia. Wiele osób aktywnie wypełnia swoje wolne chwile  – biegając, jeżdżąc na rowerze czy uprawiając innego rodzaju sporty. Nie brakuje też miejsc na spędzenie czasu wspólnie ze znajomymi przy dobrej kawie i typowym angielskim jedzeniu w różnego rodzaju restauracjach i barach pełnych klimatu.

IMG_5700     IMG_5498    IMG_5711

Dzień #18

Czwartek

 

Można by powiedzieć, że w naszym dniu zaczęła się pojawiać monotonność. Codziennie spotykani ci sami ludzie w autobusie oraz ten sam pociąg do Southampton.  Na szczęście w pracy nam się nie nudzi, a to za sprawą regularnych dostaw palet z komputerami do rozkręcenia. Trafiają się wśród nich takie perełki jak IBM z 1999 roku i wiele podobnych. W pracy dzisiaj tylko kilka godzin, a to za sprawą spotkania ewaluacyjnego w biurze Training Vision – naszego partnera w projekcie.

Meeting odbył się w humorystycznej otoczce, a to dzięki opowieściom z miejsc naszych praktyk.

Niestety – jak to już bywa w Anglii – ostudziła nas zmienna pogoda, gdyż w chwilę po wyjściu z budynku nad miastem przeszła burza z bardzo ulewnym deszczem, a zatem do autobusów wsiadaliśmy bez suchej nitki na sobie.

 

Całe szczęście jutro już piątek, a po nim upragniony przez wielu weekend  – miejmy nadzieję z piękną pogodą.

20160511_155118_HDR    20160511_155124_HDR   20160511_155130_HDR

Dzień #17

Środa

Dzień minął nam szybko.  W pracy odnajdujemy się już bez problemu. Najlepszą częścią dnia było, gdy do sklepu weszła duża grupa dziewczyn z Włoch, po wymianie uśmiechów atmosfera była już luźniejsza – wtedy najlepiej szlifuje się angielski 🙂

Po tym wydarzeniu dzień się tylko dłużył. W trzecim tygodniu praktyk dostaliśmy klucze od serwisu, gdzie pracujemy i mamy nim zarządzać. Teraz już czujemy się jak u siebie. Nasz menadżer często zostawia nas samych z klientami, przez co nie mamy wyjścia i musimy rozmawiać – nie, nie, nie po polsku, tylko po angielsku! Przez takie wyzwania każdego dnia jesteśmy mocniejsi i bardziej pewni siebie. Trening nie tylko umiejętności, ale też językowy idzie pełną parą 🙂

13214643_1049527721789074_172130857_o 13211173_1049527715122408_958066677_o 13230708_1049527651789081_1053622307_o

Dzień #16

Wtorek

Jak co rano budzi mnie zapach gotowego śniadania w pomieszczeniu obok. Półgodzinna pogawędka z Panem Richardem przy dużej porcji naleśników sprawia, że nawet nie jestem zły, że kolejne dwie godziny spędzę w autobusie i pociągu na zmianę. Pan Ryszard jest niezwykle pogodnym, emerytowanym oficerem. Jest niezwykle dokładny i optymistyczny zarazem. Nie sądziłem, że takie połączenie może aż tak dobrze działać. Oczywiście niezwykle pilnuje porządku, więc musiałem rano zadbać o stan pokoju, który swoją drogą jest niezwykły – dość duży, przy czym jedna ściana to praktycznie okna i szklane drzwi z widokiem na ogród.

Byłem zaskoczony, że autobus się nie spóźnił. Idealnie, 08:06. Dziś podejrzanie wszystko szło zgodnie z planem. W pracy nic mnie nie zbiło z tropu. Mogłem spokojnie pracować cały dzień nad ulotkami dla firmy.

Podróż do domu niestety trochę się dłużyła (nie wiem w jaki sposób głód rozciąga godziny spędzone w pociągu), jednak od samych drzwi dało się czuć zapach – jak to mówi Pan Richard – najwyższej jakości warzyw, mięsa i innych produktów. Po sytym posiłku nawet nie miałem ochoty na jakąkolwiek inną aktywność. Prysznic, łóżko i …

 

2016-05-10_10.51.29    DSC_0694

Dzień #15

Nowy tydzień, nowe zadania…

Poniedziałek – jak ja uwielbiam ten dzień tygodnia – tak, tak – to była ironia 🙁  Po relaksujacym weekendzie znowu trzeba wracać do pracy. Pobudka o 6:30, szybki prysznic, zdrowe śniadanie, jeszcze tylko make-up i można wychodzić! O nie, nie tak szybko… Trzeba wrócić po parasol ha ha. Uśmiech na twarzy, słuchawki w uszach i szybki spacer na przystanek autobusowy, gdzie znowu jak codzień spotykam tą samą kobietę z córką, która jest odwożona do szkoły. Mała chyba zaczeła mnie rozpoznawać, bo dzisiaj podeszła do mnie i z lekkim zawahaniem powiedziala „hi“ – angielska uprzejmość 🙂  Autobus przyjechał jak zwykle punktualnie i już po 20 min. drogi byłam na stacji kolejowej. Połgodzinna podróż dzisiaj minęła tak jakoś szybciej. Idąc do miejsca pracy zawsze przechodzę przez ogromny park w Southampton. Dzisiaj usiadłam na jednej z ławek i łapałam promienie słońca. Wchodząc do biura nie zdążyłam się nawet przywitać, kiedy szef już z daleka wołał – “chodź szybko, bo mam nowy projekt dla Ciebie!“. Jednak pracuję z wspaniałymi ludźmi, z którymi praca to sama przyjemność. Dzień minął mi na projektowaniu naklejek, robieniu wizualizacji stoiska marketingowego i jedzeniu żelek, ponieważ w drugi dzień pracy dostałam od szefa całą siatkę słodyczy.

Po powrocie do domu w jadalni czekała już na mnie kolacja. Zbyt dużą ilość niewykorzystanej energii postanowiłam spożytkować na bieganiu. Wieczorny jogging przy plaży to – real pleasure ! 😉

Śmiało mogę powiedzieć, że polubiłam to miejsce, ludzi i panujący tutaj klimat!

image      image-3     image-1

Dzień #14

Niedziela –  wolny dzień  pod znakiem odpoczynku i leniuchowania – same przyjemności…

Zaczęło się już od śniadania – nie myślcie, że znowu płatki i tosty. Ku naszemu zaskoczeniu zastaliśmy stół zastawiony przeróżnymi smakołykami – jajecznica, sałatka oraz duża ilość owoców 🙂

Pogoda sprzyjała – słońce rozleniwiało nas coraz bardziej, dlatego większość z nas postanowiła pójść nad morze.

Może nie wszyscy wiedzą, ale Bournemouth słynie z pięknych piaszczystych plaż, ciągnących się kilometrami. Oczywiście, jakby było mało atrakcji, grupa śmiałków odważyła się wejść do wody i nawet udało im się w niej długo wytrzymać, grali  bowiem w piłkę. Teraz mogą się pochwalić, że pływali w Kanale La Manche.

Trzeba dodać, że angielski ćwiczymy wszędzie i na każdym kroku. Na plaży też nie marnowaliśmy  okazji do tego, zawierając  parę nowych znajomości – czego to się nie robi dla ćwiczeń w komunikacji 🙂

Niedziela 🙂 – nie ma nic lepszego niż wygrzewanie się na piasku, dźwięk fal, oraz smak schłodzonej lemoniady .

13199270_1046154038793109_1815186831_o    13225255_1010833988993368_658044836_o

Dzień #13

Sobota

Nareszcie po pełnym ciężkiej pracy tygodniu, szczególnie dla pracujących na “taśmie” w Southampton nadeszła sobota, dzień odpoczynku. Niestety niektórzy i w ten dzień musieli pracować.

Nareszcie mogliśmy się wyspać i odpocząć. Pogoda dzisiaj była wręcz idealna do odpoczynku. Wreszcie można było przerzucić się na całkowicie letni ubiór i założyć krótkie spodenki i koszulkę. Jedni postawili na bierny wypoczynek, udając się na plażę i opalając się słuchali szumu morza, a inni zaś wybrali się na spacer lub na zakupy.

Ja wraz z kolegami zaraz po śniadaniu wybraliśmy się na “małe”zakupy”, bo wszystko tu jest prawie jak za darmo 😀 Później postanowiliśmy udać się na “Food & Wine Festiwal” do Christchurch. Piękny zapach potraw przyciągał do każdego stoiska i nie dało się nie spróbować prezentowanych potraw. Przy okazji posłuchaliśmy muzyki i nagrodziliśmy małym “change” ulicznego gitarzystę, który niesamowicie zagrał piosenkę Pump It zespołu The Black Eyed Peas, znaną między innymi z serii filmów Taxi, a także za zagranie specjalnie na nasze życzenie utworu Sweet Home Alabama. Po mile spędzonym dniu udaliśmy się do domów na kolację, cały czas rozmyślając co przyniosą nam kolejne dni i czym jeszcze zaskoczy nas oprócz pogody ten piękny Kraj.

13242331_1012442908832476_355805280_o   13241721_1012447058832061_654158553_o   13241619_1012447012165399_1340777181_o

Dzień #12

Piątek

To niewiarygodne – cztery dni pięknej pogody w Anglii. Jest słonecznie i przyjemnie ciepło.

Cóż za odmiana do zeszłego tygodnia – freezing temperatures, snow, hail !

W dodatku okazało się, że mam dziś wolne, ale będę musiał odpracować to w dniu jutrzejszym 😀

Po śniadaniu pojechałem do pobliskiej miejscowości – Christchurch, ponieważ lubię poznawać nowe miejsca, a tam mnie jeszcze nie było 🙂 Jak się okazało ubrałem się zbyt ciepło i po zaledwie dwóch

godzinach wycieczki wróciłem do domu, żeby włożyć krótkie spodnie. Przy tak sprzyjającej

pogodzie nie pozostało mi nic innego, jak tylko iść na plażę. Było na niej wielu ludzi, rozłożyłem ręcznik i zacząłem się opalać. W pewnym momencie jakiś facet woła, aby dzwonić po karetkę, bo jego kolega zasłabł. A że miałem w ręce telefon zrobiłem to. Jednakże okazało się, że obydwaj faceci nagle wstali i zaczęli uciekać – w trakcie  mojej rozmowy z emergency. Musiałem tłumaczyć się pani z pogotowia. To było bardzo zwariowane wydarzenie.

13214577_1012441878832579_691777054_o       13214635_1012441898832577_530536765_o image

 

Dzień #11

Czwartek

Nasz pobyt w Anglii jest już niemal w połowie. Dni lecą w radosnej atmosferze.

W naszym miejscu pracy jest prawdziwa mieszanka 🙂 Kolega z Portugalii uczący nasz portugalskich słówek, my z kolei nie pozostajemy mu dłużni namawiając do wymawiania “Stołu z powyłamywanymi nogami”. Szef z Egiptu, którego bracia znają troszkę polskiego. Możemy się przywitać słowami “Siemka ziom” 😉 Jest wesoło, ale również nie zapominamy, by czegoś się nauczyć 🙂

Z kolei w domu mamy słodkiego 3-latka poprawiającego nam humor i latającego z Batmanem po domu 😀

Pozytywnie 😀

 

13230916_1049527738455739_1362721282_o   13225005_1049527645122415_751837274_o   13198995_949526108500938_1542783198_o

Dzień #10

Środa

Pobudka 6:30 – dzień zapowiadał się wspaniale, do momentu gdy uświadomiłem, że znowu czeka mnie ponad dwu godzinna wyprawa do Southampton. Jednak ciepły tost z szynką i pomidorem oraz herbata z mlekiem porawiły moje samopoczucie.
Dzień mijał powoli, na ciągłym rozkładaniu komputerów i serwerów na części pierwsze. Nie pozwoliłem jednak by w pracy panowała nuda, więc wziąłem swój skarb (łom) i bezlitośnie wyłamywałem i wyrywałem części z wnętrza komputera niczym hiena rozszarpująca padlinę, a śrubki i kawałki plastiku latały po całej hali, powodując śmiech w szeregach naszego zespołu.
Pracę skończyliśmy terminowo o godzinie 16-tej  i raptem po 2 godzinach byłem już w domu, gdzie czekał na mnie pyszny obiad, podczas którego uświadomiłem sobie, że trzeba jeszcze odrobić zadanie domowe – wpis do  dzienniczka praktyk i na stronę projektu.

Do usłyszenia jutro 🙂

13211040_1271102269584616_892442556_o     13214903_1271102239584619_109547824_o      13241466_1271102252917951_2013818399_o

 

 

Dzień #9

Wtorek

W domu, w którym zamieszkaliśmy panuje naprawdę miłą atmosfera. Gospodyni to pani po 40-stce z 14 -letnim synem uzależnionym od gier oraz córką, która zapewne w przyszłości planuje zostać gwiazdą muzyki. Talent z pewnością odziedziczyła po matce. Co wieczór po powrocie z praktyk czeka na nas pyszna obiado-kolacja. Z tego co zauważyliśmy to Anglicy uwiellbiają łączyć wszystko w całość np. pizza + fasolka + frytki. Inne ciekawe połączenie to frytki z octem – ale tylko na życzenie. Po każdym posiłku nasza hostlady oferuje nam również lody lub pudding. Po przyjeździe do domu pewnie trzeba będzie się odchudzać!  Bardzo często po  obiedzie udajemy się na miasto, by trochę pozwiedzać i spotkać się ze znajomymi. Jak dotąd wszystko się udaję i nikt nie myśli o powrocie do domu.

13184832_1006704922739608_1439370478_o         13161502_1006704909406276_1395985074_o

Dzień #8

Poniedziałek

Po weekendzie pełnym wycieczek nadszedł ten wspaniały dzień naszego wypoczynku – Bank Holiday Monday. Idealny czas, aby odespać aktywny weekend. Ale przecież nie da się przespać całego dnia. Jeden dzień wolnego, a tyle atrakcji, które każdy chciał zobaczyć. Straszono nas że wszystkie sklepy i inne placówki będą zamknięte lub czynne do wczesnych godzin popołudniowych. Na nasze szczęście większość miejsc była otwarta normalnie. Ciekawe zjawisko – święto, a jednak wielu ludzi pracowało.

Chęć zwiedzenia miasta wygrała z lenistwem i wyruszyłem na kilkugodzinną podróż po mieście, a raczej po jego części. Miałem okazję dokładnie zwiedzić słynną ulicę zakupową w Boscombe na której aż roi się od polskich delikatesów, fryzjerów i restauracji. Praktycznie co 5 minut dało się usłyszeć coś po polsku przechadzając się między alejkami. Następny punkt na trasie to około trzydziestominutowa wędrówka po plaży zwieńczona odwiedzeniem molo, z którego świetnie było widać rozciągającą się w obie strony piaszczysta szeroką plażę. W drodze powrotnej do domu miałem okazję przejść się po parku z małym strumieniem płynącym wzdłuż zadbanych kwiatów i egzotycznych roślin, które widziałem po raz pierwszy.   13211010_1271102182917958_835441593_o(1)    13234800_1271102216251288_709816363_o    13214976_1271102169584626_23948472_o

Dzień #6/7

Opis naszego Wycieczkowego Weekendu znajdziecie pod adresem: –>  Wycieczki

Dzień #5

Piątek – Poranek… Dzień rozpoczął się jak zawsze – gorąca kawa i tosty z nutellą – to już nasz rytuał tutaj. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie sierść kota, która znajdowała się wszędzie, ale myślę, że przyzwyczajenie jest kwestią czasu, innego wyjścia nie ma. Nasza host lady ma 3 koty, które mają tu jak w niebie. Robią co chcą. Boję się tylko, że któregoś dnia pani zagłaszcze biedne kotki na śmierć. Po południu postanowiliśmy z kolegą pójść na stadion tutejszej drużyny piłkarskiej AFC Bournemouth. Warto zaznaczyć że w drużynie tej pierwszoplanową postacią jest nasz polski bramkarz Artur Boruc, a sama drużyna mieści się w środku tabeli Premier League – najwyższym stopniu rozgrywek w całej Anglii, jednym z najwyższych na świecie. Niestety, tak jak obawialiśmy się, cały stadion był zamknięty. Odwiedziliśmy jedynie sklepik kibica ze sprzętem sportowym i pamiątkami. Dla pocieszenia pobiegaliśmy trochę w pobliskim parku. Po powrocie prysznic. Kąpiele z pewnością zrobią ze mnie prawdziwego twardziela, ponieważ woda leci na przemian gorąca-zimna-gorąca-zimna. Kładąc się spać myślałem o Oksfordzie, który jutro mamy odwiedzić, przypominając sobie wybrane sceny z Harrego Pottera.. 🙂

  13224230_1012452505498183_2018690616_o   13234884_1012452498831517_1711438066_o   13234950_1012452488831518_873296649_o

Dzień #4

Co raz lepiej poznajemy piękno Bournemouth. Przechadzka z jednego do innego punktu nie sprawia nam już większych problemów, tym bardziej, że możemy do woli korzystać z biletów miesięcznych na komunikację miejską. Dzisiejszego dnia pogoda zmieniała się znowu jak w kalejdoskopie. Rano przywitało nas piękne słońce, a ku naszemu zdziwieniu po południu z nieba posypał się grad i ostudził nas bardzo intensywny deszcz.  Niektórym z nas, uczęszczającym na praktyki do Southampton zdarzyła się dość niezwykła przygoda. Jak zawsze, jechaliśmy do miejsca docelowego pociągiem z przesiadką na centralnej stacji. Ku naszemu zdziwieniu, na głównej stacji Southampton dowiedzieliśmy się że nasz pociąg został odwołany z powodu rzekomego “braku w załodze”. Było to dla nas nie lada zaskoczenie, bowiem wcześniej nigdzie nie ukazała się informacja o utrudnieniach. Jednak, jak się okazuje, w Wielkiej Brytanii jest to “normalne”. Czym to jest spowodowane? Zachorowaniami, odejściem pracowników na urlop, pomyłkami w harmonogramach i problemem z dojazdami maszynistów lub innych członków załogi. Skutkiem tego jest około 1 na 10 opóźnień i anulowań odjazdów pociągów. Oczywiście przełożyło się to na nasze spóźnienie na praktyki. Następny pociąg  miał odjazd planowo dopiero po 30 minutach , a  dzisiaj był opóźniony o kolejne 15 minut. Nasz szef został  powiadomiony o tym, że utknęliśmy. Stąd też nie był  oburzony. Nawiasem mówiąc, Anglicy nie lubią spóźnień, więc była to dla nas niezręczna sytuacja.

Jutro kolejny dzień i inne szalone historie z miasta Bournemouth….. 🙂

Dzień #3

Środa – kolejny dzień na angielskiej ziemi i niespodziewanie  świeci słońce na przekór stereotypom. Uchylając okno, pomiędzy odgłosami samochodów można dosłyszeć ćwierkanie ptaków. Można byłoby się poczuć niemalże jak w domu, gdyby jednak nie świadomość obecności za granicą i dzielących nas kilometrów.

Zapowiadał się naprawdę piękny dzień.

Kolejny dzień z rzędu pobudka wcześnie rano, a to  dlatego, by zdążyć złapać pociąg do jakże malowniczego Southampton (z tego miasta wypływał Titanic). Tam także powitała nas piękna pogoda i sterta ok. 1000 klawiatur, które należało wypakować, a następnie obcinać od nich kable. Warto jednak nadmienić, iż klawiatury były całkiem nowe i w Polsce znalazłyby na pewno nie jednego nabywcę. Praca odbywała się na świeżym powietrzu. Od czasu do czasu nasze zajęcia przerywał odgłos silników lądujących nieopodal samolotów lub stukot przejeżdżających pociągów. Pracę udało się nam zakończyć wystarczająco szybko, aby  wyjść wcześniej o godzinkę. Oczywiście to Anglia i nie mogło być tak pięknie cały dzień… Podczas przesiadki na stacji Southampton Central pojawiły się pierwsze niepokojące objawy złej pogody, ale pełni pozytywnych nastrojów pojechaliśmy w kierunku Bournemouth. Wysiadając nasze uśmiechy zmył padający grad. Na podstawie reakcji ludzi i dosłyszanych rozmów w autobusie można było wywnioskować, iż dla rodowitych Anglików była to sytuacja nadzwyczajna, gdyż wielu z nich robiło zdjęcia, kręciło filmiki, a nawet dzwonili z tą informacją do swoich znajomych, bądź rodziny. Liczyliśmy na to, że pogoda się uspokoi do godziny 20-tej, gdyż na nią mieliśmy ustalone spotkanie z nasza panią nauczycielką na molo w Boscombe. Podobno jest to najbardziej niebezpieczna dzielnica miasta, ale może to tylko plotki 🙂 Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze i z humorem – śmiechom nie było końca.

Rozeszliśmy się z szansą na lepsze jutro 😉

Dzień #2

 Wtorek – pierwszy poważny dzień pracy w Anglii. Hooray!

W tym dniu każdy poznał bliżej swoich pracodawców, miejsce pracy, okolice. Jak pewnie się domyślacie nasz dzień zaczął się od pysznego śniadania – typowe angielskie śniadanie czyli tosty z masłem albo płatki śniadaniowe. Każdy najedzony? No to do roboty. Trzeba odpokutować swoje minimum sześć godzin. Podczas pracy mój sklep odwiedziło kilka osób oraz jeden stały klient zwany Ron. Jest strasznie brodziaty przez co szef mówi, że gdy w zimie przebiera się za św. Mikołaja to nie musi zakładać sztucznej brody. Wracając do spraw pracy – coś tam poszperaliśmy w sprzęcie, usłyszeliśmy od szefa kilka przydatnych tricków związanych z informatyką, porozmawialiśmy sobie, przez co sześć godzin zleciało strasznie szybko. Po powrocie czekał na nas gorący posiłek – fasolka z kiełbaskami. Może nie jest to polski smak, ale mimo to i tak było pyszne. Kilku z nas poszło na spacer po wybrzeżach Bournemouth. Z punku obserwacyjnego można ujrzeć całą plażę oraz dwa mola. Tak więc dzień zakończyliśmy z klasą. Więcej, nawet jeśli bym chciał to nie mogę pisać, ponieważ praca pochłania większość dnia, więc nie ma czasu na atrakcje.

Bez odbioru!

Dzień #1

Pierwszy dzień –  rozpoczynamy staże, poznamy naszych szefów, miejsca praktyk i zadania. Wszyscy nie mogą się doczekać tej chwili. Ale wcześniej jeszcze rozmowa kwalifikacyjna – czy damy radę?? Pocieszamy się nawzajem i dodajemy sobie otuchy. Mimo atmosfery wyczekiwania humory dopisują.

Po śniadaniu wszyscy punktualnie o umówionej godzinie dotarli do centrum Bournemouth. Ogromny balon ułatwiał nam znalezienie tego miejsca. Następnie wyruszyliśmy do biura naszego partnera – Training Vision, gdzie odbyło się spotkanie organizacyjno-informacyjne. Usłyszeliśmy o atrakcjach w mieście, a także otrzymaliśmy szczegółowe informacje o naszych miejscach pracy. Po spotkaniu  zwiedzaliśmy miasto. Spacerowaliśmy głównymi ulicami wzdłuż których ciągnęły się różnorodne eleganckie sklepy. Głównym punktem programu była przechadzka nad morzem, które wyglądało przepięknie. Po krótkiej przerwie na lunch wreszcie dotarliśmy do naszych miejsc pracy.

Relacje kolegów były pozytywne – wszystko poszło dobrze – odetchnęliśmy z ulgą 🙂

Pewnie wszyscy są ciekawi jaka u nas pogoda – zimno, przeszywający wiatr, ale od czasu do czasu wychodzi słońce, przestaje wiać i wtedy od razu robi się przyjemniej.

IMG_20160425_121429 IMG_20160425_100104

Dzień podróży

24.04.2016
Nareszcie!!!  Ruszamy do Anglii!!!
Dzień zaczął się wyjątkowo wcześnie. Już o godzinie 7:45 wszyscy byliśmy na miejscu zbiórki. Droga do Krakowa była urozmaicona przypomnieniami i uwagami co do zachowania i toku postępowania na lotnisku. Na Balicach po rozstaniu się z bagażem głównym czekała na nas długa kolejka do kontroli bezpieczeństwa, którą pokonaliśmy  bezboleśnie.  Po przejściu do strefy oczekiwania na samolot nastroje były podzielone:  kilka osób podekscytowanych pierwszym lotem, inni zdenerwowani z tego samego powodu i grupka osób bardziej doświadczonych.Atmosferę nakręcała znowu długa kolejka tym razem już do samolotu, który widoczny był przez okno.  Po zajęciu miejsc i pouczeniu o bezpieczeństwie oraz drogach ewakuacyjnych, samolot nareszcie ruszył. Największe emocje – to start, a później  lot się już strasznie dłużył. Większość naszej grupy spała, tylko wybrani siedzący koło okien podziwali widoki. Po wylądowaniu – kolejna fala procedur i  czekanie na bagaże. A tu –  niespodzianka. Bagaż Pawła został dość mocno naruszony,  mianowicie pękł zamek. Pierwszy kryzys został jednak szybko zażegnany. Na lotnisku w Gatwick mieliśmy godzinną przerwę do odjazdu autobusu. Miejsc do siedzenia nie można było znaleźć, więc rozsiedliśmy się na podłodze w hali przylotów. Wszyscy byli już zmęczeni. Po tym odpoczynku zapakowaliśmy się do autobusu, który dowiózł nas do Bournemouth. Ruszyliśmy z Nowego Targu w śniegu,  a w Londynie przywitało nas słońce. Jednak w samym Bournemounth padał deszcz. Pogoda tutaj jest bardzo interesująca – w ciągu dwóch godzin jazdy kilka razy na przemian padał deszcz i świeciło słońce.

U celu wszyscy się ożywili – czekał nas prawdziwy sprawdzian angielskiego – tym razem na żywo z rodzinami goszczącymi – to zdecydowanie największe emocje dnia. Ale o tym opowiemy już później ….

Izy Balice moje 5 moje 1 Izy Balice 6 Izy Balice 4

Comments are closed.