Dzisiejszy dzień praktyk był pełen wrażeń. Jak każdego dnia wyruszyłyśmy pociągiem w stronę Ceseny. W pracy spotkała nas bardzo miła niespodzianka, ponieważ Paolo przedstawił nam nowe praktykantki, które również pochodziły z Polski, a dokładnie z Katowic. Bardzo szybko nawiązałyśmy kontakt z nimi. Wymieniłyśmy się wspólnymi zainteresowaniami oraz poglądami fotograficznymi. Nasz szef Paolo stwierdził, że jesteśmy jak “mafia polacca”, co bardzo nas rozbawiło i przyjęło się w firmie w sposób pozytywny i hobbystyczny. Gdy nadszedł czas przerwy zabrałyśmy dziewczyny, aby pokazać im najlepszą restauracje w mieście “America Graffiti “. Kelnerzy, jak podczas każdego naszego pobytu, miło nas przywitali, zapytali jak się czujemy i zrobili zamówienie dla nas. Tym razem skusiłam się na Patatine Fritte czyli zwyczajne frytki, których i tak nie dostałam… Dziewczyny wszystko zjadły ze smakiem, a ja wciąż siedziałam głodna i myślałam o moich Patatine Fritte, aż nagle podszedł jeden z kelnerów kleknął na kolana i zaczął przepraszać, albo prosić – sama nie byłam pewna, bo nie umiał mówić po angielsku, a ja niestety po włosku nie radzę sobie zbyt dobrze… W każdym bądź razie zjadłam tylko deser, bo nie dostałam mojego obiadu, ale i tak wyszłam zadowolona z restauracji, jak za każdym razem dzięki wspaniałej i miłej obsłudze. Po udanym obiedzie wróciliśmy do firmy, gdzie spotkała nas kolejna niespodzianka – pyszne włoskie lody od szefa. Nigdy nie jadłam tak pysznych lodów. Oczywiście najadłyśmy się, aż nie mogłyśmy się zmobilizować do pracy. Trochę odpoczęłyśmy i wróciliśmy do swoich obowiązków. Wszystko co dobre kiedyś się kończy… Niestety.. Po udanym dniu w pracy wróciłyśmy do swoich mieszkań, aby odpocząć. Zagospodarowałyśmy sobie trochę czasu, aby wybrać się na miasto i kupić kilka drobnych pamiątek dla swoich bliskich. To był bardzo udany dzień 🙂