Dzisiejszym pięknym porankiem rozpoczynam ostatni tydzień naszych praktyk za granicą. Będzie nam brakowało tych pięknych widoków, natury, zabytków, morza i jedzenia. Ale nie załamujmy się tak szybko i cieszmy się jeszcze ostatnim tygodniem we Włoszech. Wraz z Hubertem z samego rana pokonaliśmy bez problemów naszą codzienną trasę – autobusem na stację kolejową, a następnie pociągiem do pobliskiej Bagherii. Przywitaliśmy się z naszym menadżerem Santo oraz współpracownikami Alessandrem i Mimmo. Od razu wzięliśmy się do pracy. Ruch był duży, jak zwykle w poniedziałek. W dniu dzisiejszym mieliśmy dużo pracy związanej z pakowaniem, między innymi żywności, pampersów razem z komputerem , ryb w słoikach, odzieży i wielu innych towarów. Gdy wybiła godzina siesty nasi koledzy zabrali nas do baru, abyśmy wybrali sobie coś do jedzenia. Potem wróciliśmy się do firmy, aby razem z pracownikami oraz szefową zjeść i odpocząć. Po sieście kontynuowaliśmy pakowanie paczek. Podczas obsługiwania klientów natrafiliśmy na klientkę , która przyszła z bardzo dużą ilością rzeczy do wysłania. Spakowanie wszystkiego zajęło nam bardzo dużo czasu… i pochłonęło 5 dużych pudełek. Jeden z klientów z wdzięczności za naszą pracę podarował nam całą drewnianą skrzynkę mandarynek. W dzisiejszym dniu trafiliśmy także na klientkę, która przyszła nadać przesyłkę do Gdynii. Po jakimś czasie Francesco zabrał mnie ze sobą i pojechaliśmy razem do drugiego magazynu firmy po zapas folii oraz kartonów. Po przyjechaniu do firmy i wyładowaniu rzeczy z auta, razem z Hubertem pomagaliśmy Francesco włożyć resztę paczek do furgonetki. Po skończonej pracy Francesco z Mimmo odwieźli nas na parking, który znajduje się koło stacji i stamtąd pieszo poszliśmy na pociąg. Myśleliśmy, że nie zdążymy na pociąg, ponieważ mieliśmy minutę, ale po dotarciu na dworzec zobaczyliśmy, że pociąg ma 5 minut opóźnienia. Byliśmy zbawieni . Był to bardzo pracowity dzień, ale cieszymy się, że nasza praca jest potrzebna i doceniana przez naszych włoskich kolegów i klientów.