Firma, gdzie mam praktykę to Student Works Ltd. Jej celem działania jest znalezienie studentom odpowiedniego miejsca do kontynuowania nauki, szczególnie języków obcych, jak również odbywania praktyk, stażów, pracy czy po prostu zamieszkania na terenie Anglii i Irlandii. Dużo czasu spędzam na obsłudze klientów i odbieraniu telefonów, aby w możliwie najlepszy sposób ich wspomóc i jednocześnie przedstawić ofertę naszej agencji. Odbieram e-maile, wysyłam SMS-y rodzinom wynajmującym mieszkania, a w chwilach mniejszego zamieszania nadzoruję social media naszej firmy i poszerzam jej zasięg o możliwie najdalsze kręgi.
Jenny – szefowa, rodowita Brytyjka zaufała mi na tyle, że powierzyła mi nawet klucze do biura. Jej charyzma wręcz zmusza mnie do bycia dokładnym, systematycznym i zorganizowanym, inaczej nie podołałbym moim codziennym obowiązkom. Nie jest łatwo. Jednak to wszystko w przyszłości na pewno zaowocuje skokiem umiejętności komunikacyjnych, a przede wszystkim językowych. Jenny to idealny nauczyciel języka, a chyba po to tutaj jestem?
Jednak dzisiaj – feralnego 13-go w piątek, dopadło mnie fatum. Na własnej skórze przekonałem się, czym jest pech: zepsułem folder z ważnymi dokumentami, a potem pochlapałem ulubiony płaszcz szefowej kawą za 10 funtów. Na szczęście po zakończeniu tego okropnego dnia pracy, poszliśmy na kręgle, gdzie dla odmiany trafiałem same strike’i 🙂